Tutaj gramy głównie w naszą wersje "Plotkary" ale również i inne ciekawe gry RPG.
Pysio
Patrzę na nią karcąco.
- Leno, widzę to twoje spojrzenie. I nawet nie próbuj wymyślać takich głupot. Jest wiele innych sposobów, aby ominąć rodzinne spotkanie. Może dajmy na to, zachorowałbym, a moich rodziców nigdy nie ma i nie ma się kto mną zaopiekować...? - Uśmiecham się kusząco - Zostaniesz moją pielęgniarką słońce?
Offline
Słoneczko
- Enzo... - mówię próbując powstrzymać napad śmiechu. - Mój mistrz zbrodni doskonałej. - mówię i dłużej nie mogę się powstrzymywać, wybucham śmiechem. Przejeżdżam dłonią po jego policzku,podciągam się nieco wyżej i muskam wargami jego szyję. - Z chęcią bym poszła na taki układ... - mówię kiedy w końcu się uspokajam. - ... ale nie wiem czy moi rodzice na to pójdą. - mówię z żalem w glosie. - A jak oni pójdą to dziadkowie nie odpuszcza. Jednoroczny zjazd rodzinny w górach... N i e m o ż n a t e g o p r z e g a p i ć. - naśladuję bardzo wysoki głos mojej babci.
Offline
Pysio
- To weź mnie ze sobą. Jako najlepszego przyjaciela - proszę. - Wytrzymałem bez ciebie cały nasz wyjazd. Nie wytrzymam jeszcze jednego tygodnia - mrucze, kiedy dziewczyna delikatnie całuję mi szyję. Zamykam oczy, a kiedy je otwieram Lena jest już na tle blisko, aby ją pocałować. Nie czekam długo i zastępuje ją całusami.
- Nie zostawiaj mnie słońce...
Offline
Słoneczko
Chcę się zastanowić ale zanim zdążę to zrobić Enzo mnie całuje, a ja przestaje myśleć.
- Jako... Przyjaciela... - mruczę między pocałunkami. Nagle odrywam się od chłopaka i kładę na plecy. Patrzę w sufit. Choć chodzę z Noelem tak na prawdę od trzech lat nie pozwolili mi go zabrać ani razu. Pewnie dla tego, że to mój chłopak. A Enzo... Enzo w ich oczach to przyjaciel.
W końcu odrywam wzrok od sufitu i odwracam twarz w jego stronę. Od razu napotykam jego błagalne spojrzenie.
Zauważą coś... Ta myśl pojawia się w mojej głownie tak nagle.
Znów wracam spojrzeniem do sufitu, a on przekręca się na bok. Kątem oka cały czas go obserwuje. Za to on w ogóle się nie ukrywa. Przeszywa mnie spojrzeniem i czuje się jak otwarta książka. Jak by mógł czytać w moich myślach... Trochę przeraża mnie to uczucie.
- Może się uda. - mówię w końcu jak by nigdy nic. Jak by w mojej głownie nie pojawiło się tysiące wątpliwości,tysiące pytań...
Offline
Pysio
- Nie obchodzi mnie "może" - szepczę. - Obchodzisz mnie ty... - mówię. Widzę, że dziewczyny nie jest przekonana. Jakby się obawiała czegoś."Mnie"? Nie, raczej tego co jest między nami.
Znamy się od dziecka. Potem poznaliśmy świat i jego możliwości. Jesteśmy przyjaciółmi na śmierć i życie. Gdy zaczęliśmy się parować, nic nie mogło pójść źle. Każdy wybór był dobry, każdy każdemu pasował. Ale... Nagle okazało się, że los chce inaczej. Że zakazany owoc smakuje najlepiej.
Nie dziwię się jej niepewności. Dla wszystkich jesteśmy przyjaciółmi. Dla rodziny, znajomych, pozostałych przyjaciół... Ale dla mnie.. Dla mnie Lena nie jest przyjaciółką. Jest czymś więcej. Wsparciem, siostrą. Ukochaną. Drugą połówką. Wszystkim.
- Po prostu pojedziemy tam razem... mamy czas, aby się wyszaleć, a tam będziemy spokojni. Zgoda? - pytam się muskajac kącik jej ust.
Offline
Słoneczko
- Mamy czas aby się wyszaleć? - powtarzam jego słowa pytająco z psotnym uśmiechem.
Offline
Pysio
Przyciągam ją do siebie.
- Taak... przypomnę, że jesteśmy sami - mrucze jej prosto do ducha, a potem od tego miejsca całuję Lene po szyi, aż dojdę do obojczyka. Tak zatrzymuje się chwilę i słucham bicia jej serca. Lekko przyśpieszony rytm zdradza, że jest podekscytowana. Unoszą głowę, aby zrównać się z jej oczami. Delikatnie muskam małe usta, dziewczyny.
- Co ty na to?
Offline
Słoneczko
Mój oddech lekko przyspiesza.
Na znak zgody odwzajemniam delikatny pocałunek. Wiercę się niespokojnie na plecach i obejmuję jego szyję ramionami. Pocałunek zmienia się w nieco bardziej namiętny. Skubie kołnierzyk jego koszulki.
Offline
Pysio
Mózg mi się wyłącza i zatapiam się w pocałunkach Leny. Zatapiam się w nią bez opamiętania i nie zauważam kiedy moje ręce bez opamiętania schodzą po jej plecach coraz niżej. Nie przerywając powstrzymuje się i zatrzymuje się na tali dziewczyny. Kiedy odsuwam się na milimetr całuję jak w czubek nosa.
- Jak tam słońce?
Offline
Słoneczko
Oddycham głęboko i kiwam głową.
- Lepiej nie może być... - mówię prawie bezgłośnie. Przesuwam dłońmi po jego karku,zsuwam je na jego ramiona. - Po prostu jest idealnie. - dodaję patrząc mu w oczy. Jego ciepły oddech łaskocze moje policzki, na których pojawiają się wypieki.
Offline
Pysio
- Boże... jak słodko sie rumienisz - szepczę wargami przejeżdżając po jej policzku. Bawię się jej luźną i cięką koszulką. Bicie jej serca jest dla mnie najpiękniejszą muzyką, a głębokie wdechy tylko mnie jeszcze bardziej zachęcają. Całuję ją namiętnie zatapiając się w jej miękkich ustach.
Offline
Słoneczko
Usta zaczynają mi drętwieć ale nie chcę przerywać tego momentu... O nie. Chcę aby się ciągnął w nieskończoność.
Przesuwam dłonie na jego pierś i powoli odpinam dwa pierwsze guziki koszuli. Śmieje się nerwowo ponieważ nie mogę odpiąć trzeciego z powodu trzęsących się dłoni.
Offline
Pysio
Śmieje się z Leny, której dłonie drżą. Między pocałunkami szepcze "słońce" spokojnym tonem i głaszczę ją po rudych włosach. Zawsze uwielbiałem bawić się pojedynczymi kosmykami. Dziewczyna w końcu uporała się z trzecim guzikiem i z kolejnymi dwoma. Koszula była w połowie już rozpięta, a ja czułem na skórze ciepło bijące od Leny.
Offline
Słoneczko
Palcami muskam jego skórę i czuje dziwny prąd w palcach.
Wstrzymuję oddech jak by to pozwoliło mi zatrzymać czas i na zawsze pozostać w tej chwili.
Offline
Pysio
Dotykam jej policzka i zakładam jedno z jej rudych pasm włosów za ucho. Dziewczyna dotknęła mojej piersi, wskutek czego przeszyło mnie niezwykłe ciepło. Było mi tak przyjemnie. Znów pocałowałem Lenę i spojrzałem na nią, gdy tylko się odsunąłem.
- Czy potrzeba czegoś więcej słońce? - pytam zaciekawiony. Nadal ręką dotykam i rozciągam jej koszulkę, jakby to była wielce pochłaniająca zabawa.
Offline