Tutaj gramy głównie w naszą wersje "Plotkary" ale również i inne ciekawe gry RPG.
Słoneczko
- Mhm. Mój pradziadek znalazł to miejsce i zbudował ten przeuroczy domek. - uśmiecham się jednym kącikiem ust.
- A potem przyprowadził tu mnie. - wtrąca się dziadek. - Trzymał to miejsce w tajemnicy przez długi czas. - kiwa głową jakby na potwierdzenie swoich słów.
Offline
Pysio
- Trzeba przyznać, że też bym chował taki skarb - stwoerdziłem ni to do Leny, ni to do jej dziadka. - Nieskalane, cieche i piękne. Prawie czuję spokój i przychylność tego miejsca - mówię. Podchodzę do samochodu wyciągając swoją dużą walizkę i widzę trzy mniejsze walizki Leny. - Pomóc ci? - pytam sięgając po pierwszą walizkę z lrzegu.
Offline
Słoneczko
- Sama sobie nie poradzę przecież. - mówię śmiejąc się. - Tak. proszę.
Enzo wyciąga walizki i bierze swoją oraz jedną z nich. Ja łapię jedną swoja. Mój tata zabiera trzecia.
Wchodzimy do domu. Biorę głęboki oddech. Zapach drewna.
- Pokażę ci pokój. - mówię do chłopaka. Babcia juz sie rozsiadła na kanapie, a my wchodzimy po schodach.
Offline
Pysio
Rozglądam się nieustannie zapamiętając każdy szczegół domku.
- Tu jest naprawdę fantastyczne - powtarzam. Kiedy docieramy na szczyt schodów sprawdzam, czy nikogo za nami nie ma i patrzę na Lene.
- Co mamy jeszcze dziś w planach słońce? - pytam półgłosem.
Offline
Słoneczko
Ziewam. Wskazuje dwie pary drzwi na końcu korytarza.
- Ty na lewo, ja na prawo. - mówię. - Spać. - odpowiadam rozbawiona na jego pytanie. - Jest środek nocy - mówię po czym dodaje bezgłośnie - pysiu.
Offline
Pysio
- W takim razie dobranoc... słońce - mówię i nim usłyszałem kroki na schodach całują ją szybko w usta, a potem dopadam do drzwi swojej sypialni. Uśmiecham się gdy widzę jej ojca, niosącego trzecią walizkę. Uśmiecham się i mówię dobramoc, a potem szybko znikam w pokoju. Było blisko...
Offline
Słoneczko
- Dzięki, tato. - posyłamy mu uśmiech, a on jedynie kiwa głową. - Powinieneś się już położyć.
Macha zbywając moje słowa ręka.
- Mną się nie przejmuj. - przytula mnie i całuje w czubek głowy. - Sama się kładź bo wyglądasz jak żywy trup. - śmieje się ze mnie.
- O tobie mogę powiedzieć to samo. Najwidoczniej mam to po tobie. - mówię rozbawiona.
Przez chwilę patrzy na mnie. Po czym rusza do mojego pokoju. Odstawiamy walizki.
- Dobranoc.
- Dobranoc, tato.
Szybko przebieram się w jasno fioletową piżamę, myję zęby i kładę się do łóżka. Przekręcam się z boku na bok i nie mogę zasnąć.
Postanawiam zejść na dół i napić się wody. Wracając na górę z napojem zatrzymuje się przed drzwiami chłopaka. Mam ochotę wejść do środka, położyć się obok i wtulić w jego ramię. To na pewno rozwiązało by problem bezsenności.
Wzdycham i wchodzę do swojego pokoju. Nie mogę, aż tak ryzykować.
Siedzę przy stole i pije słodką kawę z mlekiem. Mama szykuje tosty i układa kromki z masłem na talerzu.
Dziadek zerka na zegarek.
- Trzy, dwa, jeden... - odlicza, a kiedy kończy do domu wpada babcia. Ma na sobie sukienkę w kwiaty do kostek i czarne baleriny.
- Dzień dobry, babciu. - witam się z nią, a ona obdarza mnie ciepłym spojrzeniem i siada obok.
- Dzień dobry, kochanie. - tata podsuwa jej herbatę pod nos.
Babcia bierze kubek i upija parę łyków.
- I jak spacer? - pytam dziadek.
- Jutro idziesz ze mną staruchu. - mówi rozbawiona babcia na co dziadek się krzywi. Babcia Li jest bardzo aktywną osobą za to dziadek jest typowym kanapowcem.
- Jasne, Li. - rzuca jedynie i wraca do czytania gazety.
- Na dziś i jutro nie mamy planów. - zaczyna mama siadając przy stole. - Ale...
- Nie mamy? - wtrąca się babcia i mierzy mamę czujnym wzrokiem. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. One mają takie podobne charaktery.
- Rozmawialiśmy o tym... - mama posyła tacie spojrzenie, które mówi: "Pomóż mi albo ją zatłukę."
- Chodzi o to, że chcieliśmy odpocząć dziś po podróży, jurto dać sobie czas dla siebie - w tym monecie tata znacząco patrzy na babcię, a ja znów muszę powstrzymać się od wybuchu śmiechu.
Babcia, niezbyt zadowolona, kiwa głową.
- No dobrze,dobrze... Nie wiedziałam, że mam tak stare dziecko. - burczy babcia i tym razem nie udaje mi się powstrzymać od śmiechu, a jej spojrzenie kieruje się na mnie. - A wy coś planujecie? - pyta. Czuje na sobie spojrzenie całej rodziny.
Wzruszam ramionami z obojętnością.
- Skoro mamy dziś i juto wolne to może pójdziemy do wodospadu.
- Czyli dzieciaki mamy z głowy. - śmieje się dziadek, który jako jedyny na mnie nie patrzy.
- No tak tyle, że jeśli Enzo - zerkam na zegarek - się zaraz nie obudzi to nie wyrobimy się z drogą do wieczora. - Kręcę głową. - W sumie pójdę go obudzić. - Podnoszę się z miejsca.
Wchodzę po schodach na górę i pukam do pokoju. Nie odpowiada. Powoli naciskam klamkę i wchodzę do środka zamykając za sobą drzwi. W pokoju panuje półmrok. Podchodzę do okna i odsłaniam firankę wpuszczając do pomieszczenia promienie słońca.
Odwracam się do chłopaka i uśmiecham ciepło. Podchodzę i siadam na łóżku. Odgarniam włosy z jego czoło.
- Enzo... - szepczę nachylając się do niego. - Mam dla ciebie niespodziankę. - mruczę muskając ustami jego ucho. - Ale musisz wstać...
Offline
Pysio
Uchylam oczy i uśmiecham się czując łaskoczące ciepło przy uchu. Złapałem ją w pasie i przewróciłem na mój odkryty brzuch, całując dziewczynę w usta nim zdążyła pisnąć. Kiedy kończymy pocałunek odchylam głowę z uśmiechem.
- Dzień dobry słońce - witam się. - Chcę taką pobudkę codziennie...
Offline
Słoneczko
Chichoczę cicho i muskam nosem jego nos.
- Mhm... Wyspałeś się śpioszku? - pytam cicho.
Offline
Pysio
- Tak. Choć mam wrażenie, że nadal śnie... - potem całuję ją znów w usta i z rozmarzeniem wpatruje się w jej oczy. - Nie, to jednak nie sen. To najpiękniejsza rzeczywistość - mówię na łokciach podciągając się do pozycji siedzącej, a Lena nadal na mnie leży. Bardzo mi to odpowiada.
- Przespałem śniadanie?
Offline
Słoneczko
Oplątuję jego szyje ramionami i kiwam głową potakująco.
- Ale jeszcze zdążysz coś zjeść przed niespodzianką. - mówię z tajemniczym uśmiechem.
Offline
Pysio
- Niespodzianka? Spodoba mi się? - pytam składając ręce na biodrach dziewczyny.
Offline
Słoneczko
Delikatnie poruszam biodrami i przyciskam się do niego bardziej.
- Będziesz bardzo zadowolony... - szepcze mu słodko do ucha.
Offline
Pysio
- Mhm - wpijam się ustami w gładką szyję Leny. - Znasz moje gusta słońce, więc czekam z niecierpliwością - szepczę. Zaczynam bębnić palcami w jej idealne biodra.
Offline
Słoneczko
Wplątuję palce w jego włosy, a w tej chwili słyszę pukanie do drzwi. Oboje odskakujemy od siebie. Moje serce dudni jak szalone kiedy drzwi się otwierają i state w nich mama.
- Musicie już... - patrzy na nasze twarze. - Pokłóciliście się.
Kręcę przesadnie głową.
- Rozmawialiśmy mamo, okej? - mówię z żalem w głosie. - Nie mam pięciu lat i nie musisz mnie ciągle pilnować.
- Musicie już schodzić na dół. Trasa trwa dobre pięć godzin, a z przystankami z 5 i pół. - informuje nas.
- Dobra. - rzucam chłopakowi przepraszające spojrzenie. - Czekam na dole. - zwracam się do niego i wychodzę razem z mamą.
Offline