Tutaj gramy głównie w naszą wersje "Plotkary" ale również i inne ciekawe gry RPG.
Słoneczko
- Niee... W ogóle - mówię rozbawiona kiedy odstawia mnie na ziemię.
Obejmuje chłopaka w pasie. Nie chce go puszczać. Poza tym tak jest o wiele cieplej.
Słońce mocno grzeje i dzięki temu po chwili przestaję się trząść.
Offline
Pysio
Patrzę na przemoczone ubranie Leny.
- To chyba nie był najlepszy pomysł... ale nie żałuję - stwierdzam i głaszczę ją po włosach. Mają taki piękny odcień w słońcu. Całuję ją w czoło.
- Mam nadzieję, ze twoi rodzice nas nie zabiją...
Offline
Słoneczko
- Nie zabiją nas - śmieje się po czym poważnieje. - Zabiją tylko ciebie, a mnie zamkną w piwnicy - próbuję utrzymać poważny ton ale mi nie wychodzi i wybucham śmiechem.
Offline
Pysio
- To mnie taak pocieszyło - westchnąłem ze śmiechem. - Przynajmniej ty będziesz żyć - dorzucam śmiejąc się i opierając głowę na jej ramieniu.
Offline
Słoneczko
Przesuwam wargami po jego szyi, a motylki w moim brzuchu nie znikają.
- Nie pozwolę cię zabić - szepczę cichutko, wodząc palcami po jego plecach.
Offline
Pysio
Mruczę z zadowolenia jak kot, a kiedy jej twarz przysunęła się do mojej, pocałowałem ją w usta.
- Moje dzielne słońce, ja też się nie dam zabic. Jakbym wtedy mógł się z tobą spotykac...? - szepczę.
Offline
Słoneczko
Chichoczę.
Jeszcze przez dłuższą chwilę tkwimy w tej pozycji lecz w końcu słońce zaczyna mocno przygrzewać moje ramiona. Odsuwam się od chłopaka i sięgam po koszulkę. Stanik już prawie całkowicie wysechł, a szorty są wilgotne ale nie przeszkadza mi to.
Zawiązuję buty i zakładam plecak na ramiona.
- Możemy wrócić nad wodospad. Ale odłóżmy najpierw plecaki i przebierzmy się. - Osłaniam dłonią oczy od słońca. - No i wezmę okulary bo już nie wyrabiam - marudzę.
Offline
Pysio
Westchnąłem i wstałem z kamieni sięgając po swojego T-shirta.
- Tak jest szefowo - rzuciłem i podniosłem ciężki plecak. Odeszliśmy od wody i ułożyliśmy się w cieniu. Tam Lena szybko ubrała się i zmieniła szorty, a ja założyłem inne krótkie spodenki, dla odmiany suche. Ułożyliśmy się na trawie na granicy lasu i wodospadu. Lena rozłożyła się z okularami słonecznymi na plecach, a ja obok wpatrywałem się w wodospad. Po kilku chwilach zaczęło mi się nudzic, więc przysunąłem się do dziewczyny i delikantnie dotykałem palcami jej wyciągniętego, płaskiego brzucha.
Offline
Słoneczko
- Łaskoczesz, Pysiu - zachichotałam kiedy tylko jego pale musnęły mój brzuch. Podniosłam okulary i spojrzałam na chłopaka. - Chce odpocząć - złapałam jego dłoń i splotłam nasze palce. Przez chwilę im się przyglądałam, idealnie do siebie pasują, po czym opuściłam nasze dłonie na mój brzuch. Drugą ręką nałożyłam znów okulary na oczy i położyłam ją sobie pod głowę. Odetchnęłam głęboko.
Offline
Pysio
Lena odpoczywała, a ja wpatrywałem się w nią licząc piegi na lekko zadartym nosie dziewczyny. Prawie niezauważyłem jak z południa, stało się popołudnie, a na idealnie błękitnym niebie pojawiły się pojedyńcze obłoczki.
- Psst... Lena - próbowałem ją obudzic. Pocałowałem ją w osta. - Słońce, czas wstawac. Pmiętasz, te żarty, że twoi rodzice mnie zabiją, a ciebie zamkną w piwnicy? To zaraz mogą przestac byc żarty - mówię pół żartem, pół serio.
Ostatnio edytowany przez Enzo Chevalier (2016-07-15 09:55:39)
Offline
Słoneczko
Moje usta rozciągają się w szerokim uśmiechu.
- Oj tam... - zbywam jego słowa machnięciem ręki. - Nie chce mi się nigdzie iść... - marudzę nie otwierając oczu.
Offline
Pysio
- Mi też - przyznaję. - Ale to twoi rodzice - zauważam, znów wodząc palcami po jej brzuchu. - Słońce, oni nie będą zachwyceni...
Offline
Słoneczko
Śmieje się cicho kiedy znów czuje łaskotanie na brzuchu.
- No dobrze, pysiu... - Podciągam się na łokciach do góry. Wzdycham teatralnie i rozglądam się. - Masz rację - krzywię się.
Offline
Pysio
- Ja zawsze mam rację - przypominam i śmieje się. Wstaję i wyciągam rękę by pomóc wstac mojemu słońcu.
Offline
Słoneczko
Łapię Enzo za rękę i wstaję.
- Dobrze, że przynajmniej nie jest już tak gorąco. - Wzdycham.
Offline